Panika w powietrzu!  

Posted by Irian

Wielu znamienitych gości odwiedziło tegoroczną Wystawę Światową w Heimburgu, a sporo z nich wybrało transport drogą powietrzną, szczególnie na pokładzie luksusowego sterowca Rupert III. Jakież było ich zdumienie, gdy spokojny lot został znienacka zakłócony przez szarżującego pilota wiwerny! Dżentelmeni, zrzuceni z foteli przez nagły wstrząs, przecierali oczy ze zdziwienia, damy mdlały, a sam kapitan Whiteroot oblał się kawą. Szczęśliwie, sprawca całego zamieszania został w niezwykłym pokazie akrobatyki powietrznej zmuszony do lądowania przez obywateli stojących na straży porządku publicznego. Bohaterskim pilotem, który zażegnał niebezpieczeństwo, była znana podróżniczka, panna Ruth Mallone.

Organizatorzy przepraszają za ten przykry incydent, natomiast nasze źródła donoszą, że zamieszanie miało związek z próbą kradzieży jednego z wynalazków przedstawionych na wystawie. Organizatorzy przepraszają za ten przykry incydent, natomiast nasze źródła donoszą, że zamieszanie miało związek z próbą kradzieży jednego z wynalazków przedstawionych na wystawie.

Earl Victor Randall Strange zaginął.  

Posted by Moondancer

Earl Victor Randall Strange, niezwykły dżentelmen i filantrop zaginął niedawno w tajemniczych okolicznościach. Nasze źródła zbliżone do Alven Yardu donoszą, że funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o zaginięciu Earla parę dni temu.

Mówi się, że Lord Strange wracał z wielkiej Wystawy Światowej prywatną wiwerną, jednak nie dotarł do swojej rezydencji pod Lyonesse. Na pokładzie wiwerny miał również znajdować się osobisty asystent Lorda, Jonathan Carter.

Z innych źródeł dowiedzieliśmy się, że sama królowa Tytania wezwała do siebie szefa Alven Yardu aby wypytać go o sprawę zaginięcia lorda.

Na razie poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów. Będziemy informować na bieżąco o rozwoju wypadków.

Nawiedzona maszyna różnicowa: Legenda potwierdzona.  

Posted by Moondancer

Na Czarnogradzkim Uniwersytecie Magicznym międzywydziałowa grupa badawcza, zwana przez wszystkich "Grupą Cartera", dokonała przełomowego eksperymentu z pogranicza spirytystyki i technomagii. Po miesiącach badań i przygotowań udało im się doprowadzić do kontrolowanego nawiedzenia maszyny różnicowej przez pomniejszego demona.

Demon, zwany Czantorista, przez prawie godzinę rozmawiał i odpowiadał, za pomocą przyłączonego do maszyny generatora iluzji, na pytania naukowców i magów prowadzących eksperyment. Eksperyment odbywał się oczywiście pod nadzorem kilku z najlepszych egzorcystów korporacji spirytystycznej In-Tuneric. Po eksperymencie demon został odegnany, a maszyna zniszczona dla bezpieczeństwa.

Pan Carter, opiekun zespołu, powiedział nam, że nie należy igrać z nawiedzonymi maszynami różnicowymi. Jego egzemplarz był specjalnie zaprojektowany, żeby zwabić demona i go w maszynie zatrzymać. W przypadku zwykłych maszyn różnicowych nawiedzenie wcale nie jest pewne, choć jest możliwe. Demon nawiedzający zwykłą maszynę różnicową może też bez problemu ją opuścić i wrócić do Astrala.

Sam Constantin Grigori Carter, opiekun zespołu, jest znanym technomagiem specjalizującym się w maszynach różnicowych. Uzyskał wiele prestiżowych nagród na międzynarodowych konkursach, w tym pierwszą nagrodę w konkursie von Neumana w Wotanii za najmniejszą maszynę różnicową do tej pory zbudowaną.

Jak widać, młody pan Carter ma w rękawie nie jednego asa i jego kariera dopiero się rozpoczyna. Z pewnością jeszcze o nim usłyszymy.

„Gra z demonem”  

Posted by Moondancer

Wywiad za kulisami niedawnego skandalu, który poruszył Orseaux.

Znajduję się w maleńkiej, stylowej kawiarence na przedmieściach Orseaux, gdzie umówiłam się z niezwykłym gościem. On wybrał to miejsce i przyznam, że z chęcią będę tu częściej przychodziła sama. Kafejka „Kremowy oleander” jest miejscem niezwykle ustronnym i romantycznym. Zarówno tajemniczym jak i ciekawym, podobnie jak osoba, z którą miałam się spotkać. Mało kto wie, że za rozwikłaniem niezwykłego spisku, o którym było głośno kilka tygodni temu stoi prywatny detektyw, Bartholomieu Wawrzecki, którego będę przepytywać o szczegóły jego śledztwa.

Czytelników, którzy nie są zaznajomieni z aferą, winna jestem wyjaśnienie. Dokładnie 28 listopada wyszło na jaw, że Otto Vouliee, najznamienitszy pokerzysta cywilizowanego świata oraz wielokrotny mistrz Wanadii i Kolonii, dopuścił się oszustw na skalę dotąd niespotykaną. Pośrednie dowody wskazują, że cała jego kariera mogła opierać się na oszustwie.
Na spotkanie stawił się z punktualnie, jak w sereńskim zegarku. Ubrany niezwykle elegancko, powitał mnie szerokim uśmiechem i pocałunkiem w dłoń.
- Witam pana, panie Wawrzecki. Jak się pan miewa?
- A bardzo dobrze, dziękuję. A pani?
- Znakomicie! Wybrał pan wspaniałe miejsce na wywiad.
- Prawda? Uwielbiam tą knajpkę. Nie ma tu przepychu, jest ustronnie a mimo tego wystarczająco elegancka jak na gentelmana. Idealne miejsce by się odprężyć i zanurzyć się w rozważaniach. Pozwoli pani, że zapalę fajkę?
- Ależ proszę! Zacznijmy więc nasz wywiad. Jak to się w ogóle stało, że zabrał się pan za sprawę, której właściwie nie było?
- Przypadkiem. Wie pani, jako detektyw, muszę trzymać moje umiejętności na najwyższym poziomie. Sztuka dedukcji, obserwacji, perswazji, czasami nawet blefu: poker wszystkiego tego wymaga! Podobnie jak i moja praca. Zatem, by połączyć przyjemne z pożytecznym, jestem częstym gościem wieczorków pokerowych. Na jednym z nich, gdy przy stole zostałem już tylko ja i niejaki gentleman Mathieu Delavega, usłyszałem od niego historię o mistrzu Ottonie Klausie. Gentleman Delavega jest profesjonalnym graczem, wyjątkowo zdolnym, a jedyną osobą która go eliminowała z każdego turnieju był właśnie Herr Otto Klaus.
- Wciąż nie widzę punktu, w którym detektyw mógłby się tym zainteresować.
- Gentleman Delavega w pewnym momencie użył kluczowego stwierdzenia. Stwierdził, że niemożliwe jest, by grać tak, jak grał Her Klaus. Umiał przejrzeć każdy blef, grać tak, że wygrywał wyższym streetem na niższym i dokonywać wręcz arcymistrzowskich posunięć. To mnie zainteresowało.Jako że miałem trochę wolnego czasu, zacząłem zbierać informację. Relację z turniejów, statystyki rozgrywek, bieżące i archiwalne notowania graczy. Z tych danych wynikało, że opinia mojego znajomego była jak najbardziej celna.
- Jego osiągnięcia były niemożliwe?
- Jego osiągnięcia przeczyły zwykłemu rachunkowi prawdopodobieństwa. Statystyka, moja droga pani. Można być niezwykle uzdolnionym i mieć ogromne szczęście, jednak każdy z nas miewa pecha od czasu do czasu. Pan Klaus go nie miał.
- I nikt wcześniej nic nie podejrzewał?
- Ależ podejrzewano! Pan Klaus kilka razy był wypraszany z najróżniejszych kasyn i klubów. Oczywiście, nic nie zdołano mu udowodnić. Nie liczył kart, nie miał współpracowników i nie znaleziono przy nim żadnych artefaktów. Troll ten wydawał się być w pełni czysty.
- Co więc pan zrobił?
- Przede wszystkim postawiłem tezę, że oszukuje, musiałem się dowiedzieć jedynie jak. Poświęciłem mu całą ścianę swojego gabinetu. Wycinki prasowe, zdjęcia, fragmenty życiorysu, wszystko co mogłem znaleźć na jego temat. Początkowo wyglądało to źle, nie było punktu zaczepienia. W swojej profesjonalnej karierze po prostu ciągle wygrywał.
- Z błysku w pana oku widzę, że jest jakieś "ale".
- Otóż to. Pierwszym przełomem, jaki dokonałem był fakt, że Otto Klaus to nie było jego prawdziwe nazwisko. Gdy zacząłem doszukiwać się jego korzeni, dowiedziałem się, że przed zmianą tożsamości był całkiem przeciętnym graczem, niczym się nie wyróżniającym. Aż do pewnego punktu, prawie dekadę temu.
- Co się wtedy stało?
- Na pierwszy rzut oka, nic szczególnego. Po prostu od tego czasu już nie przegrywał. I nie było ku temu żadnych dziwnych przesłanek. Ba! Nic nie mogłem znaleźć, absolutnie nic! Posunąłem się nawet do tego, że rozegrałem z nim partię na profesjonalny turnieju. Zdziwił mnie fakt, że mój przeciwnik praktycznie nic nie mówił, nie odzywał się, a jeżeli już to cicho, mówiąc pod nosem krótkimi zdaniami. Oczywiście, to mógł być element gry taktycznej, ale instynkt podpowiadał mi, że było tam drugie dno.
- Było?
- Tak, ale minęły długie godziny i dni, nim do mnie to dotarło.
- Proszę mówić dalej!
- Na tym etapie śledztwa byłem już w pełnej kooperacji z profesjonalną ligą pokerową, która podzielała moją hobbystyczną tezę. Ułatwiło mi to działanie i otworzyło kilka drzwi. W tym jego dane medyczne. Okazało się, że tego dnia, kiedy Otton Klaus przestał przegrywać, był u dentysty. Po raz kolejny spotkałem się z panem Klausem, niby przypadkowo, w barze. Z największym trudem nakłoniłem go, by napił się ze mną. Dostrzegłem, przez krótki moment, że pan Klaus ma złoty ząb.
- Co w tym niezwykłego? Człowieka o jego pozycji i majątku z pewnością było na niego stać.
- Oj, na pewno nie za pieniądze, jakie miał w ów czas, kiedy nastąpiła tak gwałtowna zmiana w jego karierze. Tak więc dało mi to do myślenia. Czemu człowiek z taką pasją chroniłby swój złoty ząb? Czemu chciał go ukryć?
- Co więc pan zrobił?
- Przede wszystkim sprawdziłem kto tego dnia był również u dentysty. Nikt niezwykły niestety. Ale za to sam lekarz okazał się również, jakby to powiedzieć, lekarzem dusz.
- Szaman?
- Tak. Został przyłapany dwa lata temu na nielegalnych praktykach spirytystycznych przez jedną z Korporacji. Zaintrygowało mnie, że mimo pobytu w więzieniu, dostawał regularne, spore sumy na swoje konto w banku w Seressimie.
- Chyba widzę gdzie to zmierza…
- Przyznam się, zagrałem va banque. Podstępem zwabiłem Ottona Klausa do mojego gabinetu, gdzie za sereńskim lustrem stali Joahim Brudem, prezes Ligii pokerowej i naczelnik Policji Orseaux, Bruno Pelier. Gdy Otto zjawił się w moim gabinecie, cisnąłem mu specjalnym proszkiem w twarz i założyłem mój monokl z soczewką z sereńskiego kryształu. Ogłosiłem mu, że teraz widzę, że jego ząb jest przesiąknięty magią i żądam części zysków z jego wygranych. Co najmniej takich, jaki otrzymuje dentysta-szaman! Zagroziłem, że jeżeli nie spełni moich żądań, wszyscy dowiedzą się jakim jest oszustem!
- Skąd miał pan magiczny proszek i monokl ?!
- Proszek miałem z delikatesów, dobra mąka razowa, a monokl nabyłem u jubilera. Nie był drogi. Największym wyzwaniem było spreparowanie kryształowej soczewki tak, żeby wyglądała na autentyczny produkt mistrzów z Serenissimy. Orginał byłby koszmarnie drogi.
- A więc blef?
- Najprawdziwszy. Nie muszę już mówić, że trolla złamałem i na wszystko się zgodził. Na oczach moich gości.
- Niebywałe!

Ciąg dalszy wywiadu za tydzień…

Academia Ultima otrzymuje uprawnienia do nadawania stopni naukowych  

Posted by Moondancer

W obecności jedynie zaproszonych gości i reporterów wybranych mediów został dziś oficjalnie podpisany dokument umożliwiający placówce Akademia Ultima nadawanie stopni naukowych. Rektor i założyciel Akademii, doktor Lucas Torwimdull w czasie przemowy otwierającej nowy rozdział życia prowadzonej przez siebie placówki ogłosił iż w czasie tegorocznego naboru limit przyjęć zostanie powiększony o kolejnych 100 miejsc, ze względu na otwarcie nowego skrzydła gmachu Akademii.

Academia Ultima jest prestiżowym żeńskim uniwersytetem, którego główna siedziba znajduje się na skraju parku La’Tordal. Doktor Torwimdull, z czarującym uśmiechem na twarzy, oświadcza iż akademia obok przedmiotów obowiązujących w ramach minimum programowego uczelnia prowadzi szereg zajęć fakultatywnych obejmujących tematy wszelakie. Każda absolwentka akademii, dodaje doktor, posiada szereg umiejętności niezbędnych młodej damie w niebezpiecznym świecie naszej epoki.

Jedną z pierwszych absolwentek działającej już siedem lat placówki jest nasza redakcyjna koleżanka, korespondent Alfheim Daily w Khemre, Dominica Weiss. Swoje wykształcenie w akademii pobrała również niedawna laureatka nagrody PalmeraAvalenie de’Dartevive. Jednak absolwentką akademii , o której było najgłośniej w przeciągu ostatnich dni, jest mieszkająca na stałe w Lyonesse Alicja Ginger. Choć nie potwierdza tego ani Alven Yard ani sama zainteresowana media spekulują iż jest ona jedyną osobą, która przeżyła atak Rzeźnika z Lyonesse.

Doktor Torwimdull, zapytany o przyczyny licznych sukcesów odnoszonych przez absolwentki akademii uprzejmie lecz zdecydowanie zasłania się tajemnicą zawodową. Pewne jest jednak, iż w czasie krótkiej ich historii mury akademii opuściło wiele wybitnych i powszechnie dziś szanowanych dam.

Mafia z Cromerye rozbita!  

Posted by Moondancer

O godzinie 4 rano w czwartek policjanci na terenie Cromerye zostali poinformowani o strzelaninie na Wiązach - najbiedniejszej dzielnicy miasta. Na skutek precyzyjnej, szybko zorganizowanej akcji aresztowanych zostało 15 bardzo groźnych przestępców.

O strzelaninie poinformował policjantów jeden z mieszkańców. Jego dane nie zostały ujawnione, jednakże my wiemy, że był to jeden z najstarszych mieszkańców Wiązów. Akcja potoczyła się błyskawicznie: w ciągu 5 minut gotowy był cały batalion grupy antyterrorystycznej. Po kolejnych 5 minut cała grupa była już na miejscu i okrążyła budynek - dawną fabrykę czekolady.

Po wejściu na miejsce okazało się, że grupa 15 osób z rodziny Gallano (w tym najgroźniejsza z nich, słynna Andrea) siedzi związana i ogłuszona na jednej z taśm produkcyjnych. Nie udało się ustalić kim był bohater, który ujął przestępców. Nikt z aresztowanych nie chce składać zeznań. Policja po kolejnej akcji zdołała złapać pozostałe 7 osób pracujących w tym czasie w terenie. Uratowano trójkę dzieci w wieku 8, 11 oraz 12 lat.

Mafia Gallano znana była z uprowadzeń i sprzedaży dzieci na szeroką skalę. Przewiduje się, że w ciągu ostanich 5 lat porwali i wywieźli około 500 dzieci w wieku 7-13 lat.

Około 20 minut po telefonie o strzelaninie na policję zadzwonił anonim podający informację o złapanych w dawnej fabryce przestępcach. Ustalono, że telefon wykonano z budki telefonicznej znajdującej się na ulicy Marsowej. Nie znaleziono żadnych odcisków palców.

Mieszkańcy miasta odetchnęli z ulgą. Policja nadal zbiera ślady, które mogą doprowadzić ich do paserów. Jednocześnie wszyscy dziękują tajemniczemu bohaterowi.

Nasze dzieci są bezpieczne.

Poselstwo ozumskie u Lorda Nightingale  

Posted by Moondancer

Podczas bankietu na dworze Lorda Ceryla Nightingale w Lyonesse miało miejsce wydarzenie dość niezwykłe. Bal u tak znanej osobistości publicznej jak Lord Nightingale zgromadził ogromne ilosci najróżniejszych gości z całego świata. Nie zabrakło wśród nich osób bardzo znanych: arystokratów z otoczenia samej królowej Tytanii, książąt z Wotanii oraz przedstawicieli szlachetnych rodów z Akwitanii. Poza tymi wyjątkowymi gośćmi zaproszeni zostali również liczni przedstawiciele mniej znanych i zamożnych rodów Alfijskich.

Goścmi wieczoru była delegacja Cesarstwa Ozumu. Wszyscy wiemy, jak dziwne potrafią być zwyczaje żółtych orków ze wschodu, jednak nikt nie spodziewał się, że jeden z nich, Abraxus Falde, odmówi wypicia ulubionej mieszanki herbacianej Lorda Nightingale, z której jest on sławny na całe imperium.
Wszyscy obecni wstrzymali oddech, wyczuwając nieuchronność skandalu. Ich oczy wędrowały między egzotycznym gościem ze wschodu, a gospodarzem.

Pan Falde wstał od stołu, głęboko ukłonił się gospodarzowi i wyjaśnił, że tak wspaniały napój nie zasługuje, aby być podawany w zwykłej porcelanie. Po czym ofiarował Lordowi Nightingale przepięknie zdobioną, porcelanową czarkę. Wyjaśnił, że jest to naczynie, którego lordowie Ozumu używają do ceremonii picia herbaty na przyjęciach samego cesarza.

Bankiet zakończył się wielkim sukcesem i ponownym wzrostem sławy Lorda Ceryla. Ciekawe, czym jeszcze zaskoczy nas jego zamiłowanie do wielkich balów i bankietów. Być może kiedys uda mu się gościć również i samą królową?